czekaj

 czekaj

Nieszczęśliwy uraz oka oraz zrządzenie losu spowodowały, że trafiłem do Kliniki Okulistycznej przy Pomorskiej Akademii Medycznej na Pomorzanach w Szczecinie. Od pierwszej chwili pobytu mój optymizm i nadzieja rosły z minuty na minutę. Dziękowałem Bogu, iż trafiłem pod opiekę zwykłych – niezwykłych ludzi. Chciałbym przedstawić skład perfekcyjnie działającego personelu oddziału okulistycznego, który otoczył mnie matczyno – ojcowską opieką.Ze względu na szacunek i szanowanie prywatności postanowiłem nadać bohaterom przydomki które proszę potraktować z dużą dozą humoru. 

czekaj

czekaj

DREAM TEAM

Pani prof. Danuta „Królowa Matka” – drobna kobieta o wielkim sercu i skromności, która wydała na świat perfekcyjnie działający organizm, jakim jest personel oddziału okulistycznego.
Pan doc. Wojciech „Guru” – człowiek z wielką charyzmą, Tytan pracy, który swoją profesję łączy z przyjemnością. Przywrócił mi nadzieję i sens życia ratując mój wzrok.Docent Wojciech potrafił być w kilku miejscach na raz.Między zabiegami miał czas wykładać studentom.Jeśli miałem jakie kolwiek pytanie-musiałem je zadawać w biegu i podążać za Docentem,żeby zdążyć usłyszeć odpowiedź :)
Pani dr Beata „Matka Chrzestna” – mój lekarz prowadzący. Kobieta o anielskim głosie, anielskiej cierpliwości. Osoba o wielkim sercu, mająca w jednym palcu informacje o chorobach wszystkich pacjentów na oddziale.
Pani dr Jolanta „Światełko w tunelu” – kobieta z pierwszej linii frontu. Niezwykle opanowana, a jednocześnie zdecydowana w kontaktach z pacjentami na Izbie Przyjęć.Codziennie choć przez chwilę było mi dane rozmawiać  z tą cudowną kobietą.Dzięki tym rozmowom rósł we mnie optymizm i nadzieja na odzyskanie wzroku.
Pani dr Monika „Kochane Maleństwo” – filigranowa osóbka o anielskich dłoniach. Kobieta tak delikatna, że badanie ciśnienia oka przechodziłem bezboleśnie i bezstresowo.
Pan dr Wojciech „Big Ben” – postawny mężczyzna budzący respekt o gołębim sercu. Imiennik a jednocześnie bodyguard i asystent szefa.
Pan dr Maciej „ Harry Potter” –podczas pierwszego badania wzięty przeze mnie za studenta pierwszego roku.Jednak po wyjaśnieniu okazało się,że jest na pierwszym roku studiów doktoranckich.Mężczyzna o chłopięcym wyglądzie, niezwykle pracowity i mimo młodego wieku bardzo ambitny.

Cały zespół lekarski to ludzie niezwykle życzliwi, skromni, uprzejmi, o bardzo wysokiej kulturze osobistej. Przed przyjazdem do kliniki miałem obawy, że trafiając w środowisko ludzi z wysokimi tytułami naukowymi będę miał do czynienia z ludźmi zarozumiałymi, którym „woda sodowa uderzyła do głowy”. Jednak każda chwila spędzona na oddziale powodowała, że czułem się coraz bardziej jak zwykły człowiek, wśród zwykłych ludzi. Podczas kontaktów z lekarzami utwierdziłem się w przekonaniu, że kulturę osobistą i stosunek do człowieka „wysysa się z mlekiem matki”, a nie uczy na studiach.

„Aniołki Wojciecha” – sympatyczne, wesołe dziewczęta, które ciężki zawód pielęgniarski wykonują z największym poświęceniem.

Siostra Izabela „Siostra – Matka” – oddziałowa i szefowa wszystkich pielęgniarek.
Siostra Małgosia – właścicielka oczu, które były inspiracją dla Ivana i Delfina do napisania piosenki.
Siostra Sława – drobna, wesoła osóbka rozbrajająca uśmiechem.
Siostra Jadwiga – pracowita jak mrówka, wykonująca perfekcyjnie swoje powołanie.
Siostra Monika – poświęceniem i zaangażowaniem nie ustępująca na krok swoim koleżankom.
Siostra Beata – dziewczyna z wielkim poczuciem humoru, niezwykle tolerancyjna w stosunku do „nieznośnego pacjenta” jakim byłem.
Siostra Violetta – znawczyni męskich zapachów  o energii takiej, że żaden pacjent nie miałby siły się oprzeć.

Panie personelu pomocniczego – Pani Ala, Ula, Ewa, Ewa, Jola – cudowne kobiety, które choćby podały zwykły twaróg, smakowałby jak „twarożek babuni”.

Trudno również nie wspomnieć cudownych dziewczyn z Bloku Operacyjnego. Ich serdeczność,poczucie humoru rozluźniały mnie do tego stopnia że zapominałem w jakim celu mnie tam zawożono. Ne ukrywały swojego feminizmu co jednak w żadnym stopniu nie odbijało się na stosunku do mężczyzn :)Miałem przyjemność gościć u nich dwukrotnie,a do drugiego zabiegu jechałem w pełni wyluzowany,bo wiedziałem,że zanim Pan docent mnie zoperuje,będzie chwilka żeby się z nimi „podroczyć”.Niestety mimo wielkich wysiłków i zabiegów wywiadowczych nie zdobyłem ich imion. Z identyfikacją również miałbym kłopoty,bo z powodów proceduralnych dziewczyny były po prostu zamaskowane :)

Starałem się jak najrzetelniej zdobyć imiona wszystkich ludzi którzy otoczyli mnie wielką opieką,więc jeśli kogoś pominąłem-serdecznie przepraszam.

czekaj


czekaj
Od prawej:doktor Beata,siostra Izabela,siostra Violettka oraz doktor Wojciech

czekaj
Sisters :)

czekaj
Pani doktor Beata nawet podczas robienia zdjęć kipiała skromnością

czekaj
Siostra-matka Izabela w całej okazałości

czekaj
Ostatnie spojrzenie na Klinikę Cudów i pora do domu.W sercu natomiast dwie sprzeczności:
radość z powrotu oraz smutek i żal,że muszę opuścić najcudowniejszych ludzi jakich mi było dane  spotkać
w moim życiu


Mimo kłód jakie pod nogi Służby Zdrowia rzuca państwo polskie,ludzie z Kliniki wykonują swoje powołanie z największym poświęceniem i oddają dużą część siebie niosąc pomoc,nadzieję i radość ludziom w potrzebie.

Według mnie NFZ jako grupa przestępczości zorganizowanej potrafi jedynie ściągać haracze. Podczas rozmowy z Panią profesor dowiedziałem się,że mimo początku roku NFZ już zalega z płatnościami za leczenie.

Nigdy nie będzie dobrze w kraju w którym szybciej dostosowuje się więziennictwo do standardów europejskich,Służbę Zdrowia pozostawiając samą sobie. Niestety w dzisiejszych czasach więźniowie mają większy komfort niż uczciwi ludzie których los skierował do szpitali. Stan wielu szpitali jest niestety wynikiem wielkich dylematów jakie mają ich kierownictwa-wyremontować oddział czy w to miejsce wyleczyć jeszcze kilku pacjentów.

Kończąc ten smutny akcent mam nadzieję,że kiedyś tym wszystkim na górze będzie dane próbować się dostać do lecznictwa po linii zwykłego człowieka.


Proszę czekać

Na szczęście wdzięczność i pamięć są zjawiskami niematerialnymi dzięki czemu nie poddają się upływowi czasu. W moim sercu na zawsze pozostaną wspaniali ludzie jakich miałem szczęście i przyjemność spotkać w swoim życiu podczas pobytu w Szczecinie.

Kochani moi-dziękuję Wam za każdą chwilę pobytu w Klinice. Przywróciliście mi wzrok,nadzieję i optymizm. Dzięki wam na nowo spojrzałem w przyszłość i utwierdziłem się w przekonaniu,że nie ma nic piękniejszego jak dawanie części siebie innym ludziom.

Pamięć o Was będzie w moim sercu do końca mojego życia.

Jeszcze raz serdecznie dziękuję-dozgonnie wdzięczny Andrzej Dłubała

Chciałbym Wam zadedykować piękną ponadczasową piosenkę która zawsze będzie mi się z Wami kojarzyła.

czekaj








czeakj