czekajUkraina-poradnik w podróży

Chciałbym się podzielić swoimi spostrzeżeniami z pobytu na Ukrainie,które-mam nadzieję pomogą tym którzy tam wybierają się pierwszy raz i chcą już coś wiedzieć na temat naszego wschodniego sąsiada i jego mieszkańców. Gdyby kogoś interesowały zagadnienia o których zapomniałem napisać poniżej chętnie służę pomocą choćby na maila

Pijaństwo
Byłem bardzo mile zaskoczony narodem ukraińskim. Bajki o wszechobecnym pijaństwie można spokojnie odłożyć na półkę. Ludzie piją alkohol,widać również nietrzeźwych na ulicach,ale nie jest to zjawisko nagminne. Zaryzykuję stwierdzenie że w Polsce pijaństwo jest bardziej widoczne.

Z racji tego że we Lwowie mieszkaliśmy nad sklepem 24h w którym sprzedawano również alkohol widziałem nietrzeźwych młodych ludzi ale....

. no właśnie-byli o wiele mniej rozkrzyczani i kompletnie nieagresywni w porównaniu z Polakami. Nie tłuczono butelek,nie wywracano śmietników,nie łamano znaków drogowych i nie dewastowano samochodów stojących na ulicy. Nie spotkałem się z agresją czy bójkami. Samochód stał na ulicy i uwierzcie mi że ani przez chwilę nie martwiłem się o swojego Forda.

Ziomy z dzielni
Nie spotkałem również grupek młodych Ukraińców próbujących zaczepiać przechodniów w celu wyłudzenia papierosów czy pieniędzy.

Bezpieczeństwo
Według moich spostrzeżeń w ogóle więcej patroli milicyjnych można spotkać w miastach. Choć z drugiej strony w Rybacze nie było nawet posterunku milicji to w godzinach nocnych kiedy ludzie bawili się w dyskotekach i chodzili po ulicach,czułem się bardzo bezpiecznie nawet w ciemnych uliczkach. O tym zresztą zapewniał mnie Wiktor żeby się nie bać bo w takich miejscach ludzie przebywają żeby się bawić i odpoczywać a nie robić sobie nawzajem krzywdę

Rada Wiktora
Jeżeli po drodze zatrzyma nas milicja,mimo że znamy lepiej lub gorzej język ukraiński czy rosyjski-nie okazujmy tego. Do funkcjonariuszy zwracamy się po polsku lub jeszcze lepiej po angielsku. Znikomy procent milicjantów znających inny język poza ojczystym daje nam gwarancję ze milicja nie będzie z nami zbyt długo dyskutować. Gdyby milicjant próbował na siłę dać nam do zrozumienia że chce łapówkę powiedzmy mu ze zaraz zadzwonimy do konsula lub konsulatu-działa to na nich jak RAID na komary. Ja tak zrobiłem i zadziałało,dali mi spokój i zaczaili się na następnego „duraka”.

Paliwo
W drodze na Krym nie tankujemy auta do pełna. Co kilka czy kilkanaście kilometrów jest stacja benzynowa więc nie ma sensu przewozić zbędnych kilogramów w postaci zapasu paliwa. W innej sytuacji są kierowcy samochodów zasilanych LPG. Tego paliwa nie ma po prostu na każdej stacji dlatego musimy mieć ciągle pełny zbiornik. Ceny ON są bardzo zbliżone na większych stacjach i wynoszą niecałe 7 hrywien. Nie kuśmy się na paliwo oferowane po „konkurencyjnych” cenach na stacjach mniej znanych. Jakość oleju czy benzyny może nam skutecznie utrudnić podróż na wypoczynek. Z większych Firm swoje punkty gęsto po Ukrainie ma rozsiane WOG,Lukoil,OKKO.

Jedzenie na drogę
Nie ma również sensu zabieranie ze sobą zapasów żywności na podróż. Praktycznie nawet w najmniejszych mieścinkach,przy drodze są Kafe-bary w których bez problemu przez całą dobę możemy kopić kawę czy jakieś jedzenie. Jadącym od strony Lwowa polecam na setnym kilometrze zatrzymać się we wsi Ozerna. Jadłodajnia „ZUPINKA” oferuje duży wybór samczych i bardzo tanich produktów. Restauracja działa na zasadzie Szwedzkiego stołu-czyli na tacę kładziemy sobie to co chcemy a pani przy kasie pobiera należność. Za obiad dla całej 4-osobowej rodziny zapłaciliśmy 50 hrywien.

Pieniądze
Jeżeli mamy ze sobą część gotówki w dolarach czy Euro to wymieniajmy w większych miastach. Ceny,szczególnie w małych miejscowościach nadmorskich są o wiele niższe jak w Jałcie,Lwowie czy Symferopolu. Złotówki na hrywnie wymieniajmy we Lwowie,tuż za granicą raczej nie gdyż większa różnica pomiędzy skupem a sprzedażą może być nieopłacalna. Poza tym istnieje niebezpieczeństwo otrzymania pieniędzy podrobionych.

Po moich dotychczasowych doświadczeniach dziś raczej nie bawiłbym się w dolary,euro a od razu wymienił całość na hrywnie. Poza tym nawet w mniejszych miejscowościach są bankomaty więc zawsze można dobrać sobie pieniążki w takim punkcie.

DDDP
Czyli dziura dziurę dziurą pogania. Niestety drogi na Ukrainie są w stanie strasznym. Trasę Lwów-Rybacze pokonałem w 20 godzin co dało średnią niecałych 60km/h. Najniebezpieczniejsze jest to że „niespodzianki” na drogach czasem są przeogromnie a w dodatku nie oznakowane.

Uwaga na drogach
Ostatnim krzykiem mody są pojedyncze żarówki LED w kolorze niebieskim zamiast świateł pozycyjnych. Mgła czy zmierzch niestety nie wyzwalają w ukraińskich kierowcach potrzeby włączania świateł mijania. Zdarzają się auta-szczególnie ciężarowe-jadące nocą kompletnie nieoświetlone z tyłu. Spotkałem również kilka samochodów jadących na światłach awaryjnych a to z racji nie działającego oświetlenia głównego.

Dla bezpieczeństwa warto jechać nocą z włączonymi dodatkowo światłami przeciwmgielnym z przodu które pozwolą nam lepiej ocenić stan nawierzchni przed nami i w porę ominąć kolejną dziurę. NIGDY! Nie wjeżdżajmy w kałużę-bo nie wiadomo czy nie wpadnie w nią nam pół samochodu.

O ile to bezpieczne i sytuacja nam na to pozwala jedźmy lewym kołem po pasie środkowym który najczęściej jest jedynym oznaczeniem na drodze. O pasach bocznych czy słupkach zapomnijmy do czasu powrotu do Polski. Dodatkowo jadąc środkiem zmniejszamy niebezpieczeństwo „bliskich spotkań trzeciego stopnia” z „jamami”.

Jako takie warunki drogowe napotkamy dopiero pod Umaniem,jednak nasza radość nie będzie zbyt długa bo po przejechaniu trzydziestu kilku kilometrów po „awtobanie” będziemy musieli skręcać na Mikołajew. Okolice Mikołajewa to również droga dwujezdniowa o wyraźnie lepszej nawierzchni,choć do przyzwoitości jej jednak daleko.

Rejon Cherson-u to zagłębie owocowo-warzywne dlatego nocą ciągną w tamtym kierunku karawany Ziłów,MAZ-ów czy Ład niewyobrażalnie załadowanych produktami. Jako że auta są załadowane poza granice zdrowego rozsądku a teren jest pagórkowaty więc spowalnia to w znacznym stopniu osiągnięcie celu.

W Górach Krymskich prędkosć średnia spada do 25 km/h. Drogi od Ałuszty na wschód są węższe i niemiłosiernie kręte. Podczas zjazdu kolejny zakręt często trzeba pokonywać od razu podjazdem. Tak więc spokojnie możemy zapomnieć o czwartym i piątym biegu w naszym samochodzie. Droga Rybacze-Sudak to dziesiątki „języków teściowej”-zakręty po 180° a nie rzadko i więcej. Hamujemy TYLKO silnikiem a dopiero jak zobaczymy że na trzecim biegu nam auto przyśpiesz to pulsacyjnie wytracamy prędkość naciskając pedał hamulca. Znane są przypadki „Kozaków” zjeżdżających na biegu jałowym ze spalonymi tarczami hamulcowymi i klockami. Jazda wbrew pozorom jest bezpieczna bo warunki wymuszają na kierowcach jazdę z niewielkimi prędkościami.

Niebywale pomocna jest nawigacja dzięki której możemy zobaczyć co nas czeka za kolejnym podjazdem,zjazdem czy zakrętem.

Lwów
Jak piękny tak prawie że nieprzejezdny. Brukowane ulice w centrum są tak dziurawe i nierówne że po powrocie z Krymu i dojechaniu do hotelu zadzwoniłem do Władka i powiedziałem:

-K...a już ani centymetra nie przejadę Mondkiem po ulicach Lwowa.

Alternatywą jest transport publiczny który jest dobrze rozwinięty i tani.

Jeżeli planujemy pozwiedzać Lwów na własną rękę to „polujemy” na polskie wycieczki z przewodnikiem których jest dość sporo. Wtapiając się w tłum za darmo posłuchamy opowieści przewodnika.

Mimo częstych znaków zakazu fotografowania we wnętrzach świątyń nikt nas nie będzie upominał jeżeli nie będziemy używać lampy błyskowej. To oczywiście wiąze się z koniecznością posiadania sprzętu wyższej klasy jak chociażby marki PENTAX ;)


Ukraińcy

Jak to na prawdziwych Słowian przystało są gościnni i otwarci na innych ludzi. W róznych sytuacjach i miejscach jeżeli nasi rozmówcy dowiedzą się że jesteśmy Polakami w podróży-na pewno zostaniemy pożegnani słowami „szczasliwo”. Czarne podniebienia czy epitety „ale z ciebie Ukrainiec” na zawsze wymazałem ze swojego słownika. Ukraińcy i ich stosunek do mojej rodziny po prostu mnie oczarowali.

Na Ukrainie nie ma półcieni,wszystko jest albo czarne albo białe. Jeździsz albo starą Ładą albo Lexus-em.

Ukraina jest z kolei jak wielki piękny i bogaty dom którego właścicielką jest stara,niedołężna kobieta która nie jest w stanie nawet kurzy zetrzeć. Dlatego współczuję tym wspaniałym ludziom sposobu w jaki jest ich kraj zarządzany.

Przez cały okres pobytu na Ukrainie obcowałem jedynie z Ukraińcami i szczerze muszę powiedzieć że sposób w jaki mnie traktowano i mi pomagano świadczyć może tylko o ich wielkich sercach i otwartości. Bardzo wiele zawdzięczam mojemu przyjacielowi Wałodii. Dzięki jego namowom i wielokrotnej pomocy miałem wielkie szczęście odwiedzić jego piękną ojczyznę.

Władku-dziękuję Tobie i Twojej rodzinie serdecznie za wszystko czym mnie obdarowałeś: szczerość, pomoc,rady,uśmiech,troskę i podtrzymywanie na duchu kiedy wątpiłem czy zdołam dotrzeć na Krym.
Masz we mnie wielkiego dłużnika i przyjaciela który również Cię szanuje i pomoże ci w najtrudniejszej sytuacji. Do zobaczenia w Polsce.

Lwów